Podobnie jak w przypadku wcześniejszych filmów Aleksandra Sokurowa, trudno „Frankofonię” streścić, ponieważ jest rodzajem eseju audiowizualnego, na pograniczu fabuły i dokumentu, z pojawiającymi się w nim wieloma nurtami i dygresjami.
Rzadko spotyka się film równocześnie dydaktyczny, poważny i pełen fantazji, wręcz fantasmagoryczny.
„Frankofonia” należy to tej rzadkiej kategorii, w której widz musi sam zdecydować, czy będzie prowadzony za rękę po Luwrze, czy woli poznać nieznane i niepokojące zakamarki muzeum.