Moje pierwsze skojarzenia na hasło „Śląskie Smaki” były oczywiste – kluski śląskie. Tyle. Których na dodatek nigdy nie jadłam. Jakoś nie było okazji, a gdy nawet się zdarzyła, to i tak zamawiałam coś innego. Tak samo, od razu po przyjeździe do Katowic udaliśmy się do typowo śląskiej restauracji – Hurry Curry. To miejsce znamy jeszcze z wcześniejszych lat – z festiwalu Off (tak na marginesie chyba najlepsze festiwalowe jedzenie, które jadłam ever). Bardzo smaczna kuchnia indyjska, na dodatek w tak bardzo – marketingowo się wypowiem – atrakcyjnych cenach w porównaniu z Warszawą. Na tyle smaczna, że musieliśmy walczyć o talerze z innymi smakoszami śląskimi ;)
Cały tekst można przeczytać TUTAJ.